|
1. |
|
|
|
|
2. |
|
|
|
|
Witaj, to ja- Na wróble Strach
Stara zaraza średniowiecznych miast
Wrzaski kobiece, zgaszone świece
Wrzody na ciele we krwi toną rzece
Przyjdzie ten czas- Pozabijam was
Pod osłoną nocy ujdę w ciemny las
Zdławiony śpiew- Nie strzepniesz mnie
Całuj me ręce, zdychaj w udręce
Strach niech życia nam nie bierze
Zabij jakieś dzikie zwierzę
Ostaw nam rozgrzane piece
Bo w oczy szablą zaświecę
Wredny Strachu, idź do piachu
Daruj, daruj- Kiedy indziej
Ostaw naszą ojcowiznę
Daruj nam śmierć i zgniliznę
Ty zarazo, panie Strachu
Mistrzu parszywego fachu
Obejdź, odejdź- Z nami kwita
A jak nie, to szubienica
|
|
3. |
|
|
|
|
"Muzyka Bogiem, Punk Rock nałogiem
Pogo zabawą a glany podstawą"
Nikt nie chce nas- Pijemy kwas
Tonąc w używkach trwonimy swój czas
Niezłomni, szaleni, osamotnieni
Brudni, wściekli i odrzuceni
Zjednoczeni, nieporóżnieni
Bunt nie umarł
Posiadanie rzeczy nic dla nas nie znaczy
Mamy dwie ręce, to każdy zobaczy
I chociaż może to dla was niewiele
Mamy też wiarę i mamy nadzieję
Niezłomni, szaleni, osamotnieni
Brudni, wściekli i odrzuceni
Zjednoczeni, nieporóżnieni
Bunt nie umarł
Polityka nas nie zajmuje
Bóg się nami nie opiekuje
I chociaż różnie jest między nami
Wszyscy jesteśmy odmieńcami
Niezłomni, szaleni, osamotnieni
Brudni, wściekli i odrzuceni
Zjednoczeni, nieporóżnieni
Bunt nie umarł
|
|
4. |
|
|
|
|
Druty kolczaste kaleczą mi skórę
Po murze ceglanym pnę się w górę
Krew buzuje w żyle na ciemieniu
Biało-czerwona opaska na ramieniu
Duszący upał, wszędobylski kurz
Muszę biec a nie mam siły już
Moją bronią butelka z benzyną
W całej Warszawie ludzie giną
Piękne miasto z bólu jazgocze
Płoną całe dzielnice
Tysiące niepotrzebnych ofiar
Trupy zaściełają ulice
Ruski nie pomógł, Niemiec morduje
Karze za nieposłuszeństwo
Choć w Polskę wierzę- Giną żołnierze
Na rzeź idzie armatnie mięso
|
|
5. |
|
|
|
|
W świetle jądrowej zagłady
Widzę Twą twarz w masce gazowej
W świetle jądrowej zagłady
Karaluchy otwierają Twoje rany
Choć bolą oparzenia, ja robię słodką minę
Bo tlenu starczy nam jeszcze tylko na godzinę
W świetle jądrowej zagłady
Nie mamy wyboru- Musimy się kochać
W świetle jądrowej zagłady
Rozpinam kombinezon i całuję Twoje ciało
W świetle jądrowej zagłady
Nie mamy wyboru, czasu jest tak mało
W świetle jądrowej zagłady
Twe gnijące nogi są takie piękne
W świetle jądrowej zagłady
Nie wiemy, co cudowne, a co wstrętne
|
|
6. |
|
|
|
|
Chcę być maszyną, wszystko rozwalać
Zwiększać tempo, nigdy nie zwalniać
Mieć gruby pancerz i amunicję
Ja cię odnajdę i ja cię zniszczę
Chcę gąsienice, a w baku ropę
Chcę wszystkich zabić, zdobyć Europę
Chcę gąsienice, a w baku ropę
Chcę wszystkich zabić, zdobyć Europę
|
|
7. |
|
|
|
|
Na ulicy całkiem sam- Mijam wciąż za kramem kram
Gdzieś w oddali psi skowyt- Zapach miasta, powietrza łyk
Muzyka gdzieś w dali gra- Okolicę dobrze znam
Mokry asfalt, blady świat- Hej ho!
Kopci komin, miauczy kot- Cel mój niedaleko stąd
Ludzie w bramie cieniem są- Słychać tylko miarowy krok
Niebo szare, miasto śpi- Tak mi dobrze, dobrze mi
Chodnik krzywy, jazda stąd- Hej ho!
Gdzieś tam, w bloku mnie czeka- Moja pani jedyna
Zapach włosów, oczu czerń- Warto wiernym być jak pies
Niebo szare, miasto śpi- Tak mi dobrze, dobrze mi
Chodnik krzywy, jazda stąd- Hej ho!
|
|
8. |
|
|
|
|
9. |
|
|
|
|
Podnieść flagę! Walcz lub zgiń
Silny bądź i głośno klnij
Weź się w garść i chodź ze mną
A problemy wnet znikną
Podnieść flagę! Psubraty
Chodźmy walczyć o swe sny
To my- Idziemy wściekli
Towarzysze, kamraci
Podnieść flagę! Formuj szyk
Falangą uderzym w nich
Choćby przyszło zginąć nam
Bez mundurów, oręża
Podnieść flagę! Sztandar w bój
Nasz będzie kolejny ruch
My nie chcemy waszych "Nieb"
Nacieramy, niosąc śpiew
Podnieść flagę! Przyłącz się
Razem z nami postaw się
Ramię w ramię, krok jak grom
Idziemy zwyciężać zło
Podnieść flagę! Do ataku
Kpimy z ostrzegawczych znaków
Porzucamy wsze troski
I wznosimy głośny krzyk
Podnieść flagę! Z nami chodź
Nie obchodzi nas przyszłość
Bez nadziei i bez szans
Lecz nikt nie da rady nam
Podnieść flagę! Pięści w ruch
W naszej piersi silny duch
Krzyk na ustach, w żyłach krew
Nacieramy, niosąc śpiew
|
|
10. |
|
|
|
|
Zobaczyłem dzisiaj w lustrze
Osobę, z którą spędzę życie
Ideał drugiej połówki
Lustrzane serca bicie
Zwierciadłu miłość wyznałem
Nie opuszczę się do śmierci
Teraz prawdę poznałem
W brzuchu motyle, w głowie się kręci
Zerwę z sobą tylko
Wtedy, gdy zabraknie szmalu
Stłukę lustro pięścią
Potem pozbieram się pomału
Zdejmij z siebie ubranie
Patrzysz z tafli szkła
Wyglądasz teraz wspaniale
Czuję twojej skóry smak
Żadnych uczuć, żadnych uczuć
Sobowtórze kochany
Tchnąłeś szczęście w moje życie
Otwarte wrota i bramy
Razem będziemy całe życie
Zwierciadłu miłość wyznałem
Nie opuszczę się do śmierci
Teraz prawdę poznałem
Zdechnę w niepamięci
Żadnych uczuć, żadnych uczuć
|
|
11. |
|
|
|
|
Ciągle masz pomysł na życie moje
A ja mam lepszy i to udowodnię
Chcecie mi gospodarować czas
Ale ja wszystkich pierdolę was
Ciągle narzekasz na mnie- Odpierdol się
Czemu wciąż nie zgadzasz się- Odpierdol się
Gdy chcę coś zrobić, blokujesz mi drogę
W najlepszym momencie podstawiasz mi nogę
Na mózg ci jebło, a pizda cię swędzi
Daj mi już spokój i przestań zrzędzić
Na życiu się gówno znasz
Fora brachu, szoruj stąd
Przestań mnie od "kurew" zwać
I pozwól mi być mną
|
|
12. |
|
|
|
|
Wsadzili mnie dzisiaj w kaftan bezpieczeństwa
Wygaduję herezję, plugawe bezeceństwa
Dla innych pacjentów jestem niebezpieczny
Trzeba dać mi w żyłę, zastrzyk jest konieczny
Podobno chciałem wreszcie stąd uciekać
Czasu nie marnować i dłużej nie zwlekać
Dostałem w żyłę, już nie prowadzę wojny
Leżę w izolatce i jestem spokojny
Wsadzili mnie dzisiaj w kaftan bezpieczeństwa
Głośno krzyczę, miotam przekleństwa
W oknach kraty i brak klamek
W powietrzu strach, obłęd i zamęt
Czemu nikt nie widzi, co się tutaj dzieje
Popadam w złudzenie, znów szaleję
Wszyscy gdzieś znikają, nikt nie zdrowieje
Czemu nikt nie widzi, co się tutaj dzieje
Dom wariatów
Wsadzili mnie dzisiaj w kaftan bezpieczeństwa
Słoneczko świeci, ptaszek śpiewa
Moja psychika powoli umiera
W domu wariatów krew mnie zalewa
Tęsknię za dzieciństwem, szkołą i studiami
Za starymi, zdrowymi problemami
Boję się, że jeszcze zatęsknię
Za dniem dzisiejszym i ze uklęknę
Dom wariatów
|
released March 13, 2013